Myślisz, że cały świat anglojęzyczny rozumie siebie nawzajem bez problemu? Okazuje się, że często Amerykanin nie jest w stanie zrozumieć Brytyjczyka! Język nieformalny jest tak różny od tego, co znajdziemy w podręcznikach, że często trudno jest wychwycić sens zdania. Oto 10 brytyjskich zwrotów, które koniecznie musisz poznać.
Choć oba słowa funkcjonują zarówno w amerykańskim, jak i brytyjskim angielskim to całe sformułowanie może przysporzyć nieco problemów. Kiedy Brytyjczyk pyta Cię „alright?” nie chce wiedzieć, czy się na coś zgadzasz, czy wszytko jest w porządku. On chce wiedzieć co u ciebie słychać? A słowo mate oznacza kumpla, dobrego towarzysza. Amerykanin pewnie zapytałby: „what’s up, buddy?”
Piłka nożna to dla wielu Brytyjczyków jest w pewnym sensie religią. Piłkarzy się czci, a mecz jest obowiązkiem każdego prawego kibica. Anglojęzyczni przyjaciele zza oceanu piłki nożnej z reguły nie tylko nie śledzą, ale zupełnie się na niej nie znają. Oni mają swój futbol amerykański i narodowe święto w postaci Super Bowl. Nic dziwnego, że pierwsze skojarzenie z „footy” byłoby gdzieś w okolicach stóp. Brytyjczyk z kolei właśnie powiedział, że idzie pograć w piłkę.
O brytyjskiej przerwie na herbatkę o 5 po południu krążą legendy. Podczas “tea time” świat może się kończyć, a most londyński walić – przerwa od codzienności po prostu się należy. Brytyjskich zwrotów, dotyczących tego sposobu umilania sobie popołudnia, jest wiele. A choć zwyczaj ten kojarzy się raczej z minioną epoką to i tak doczekał się pieszczotliwego określenia. „Masz ochotę na filiżaneczkę?”
Spokojnie, nic mi nie jest! Nie krwawię! Kiedyś uznano by taki zwrot za wulgarny. Jednak na przestrzeni lat “bloody” stał się wzmacniaczem dla przymiotników. Wyrażać może wszystkie uczucia – od niedowierzania, poprzez radość, aż po gniew. Może być wrzucone praktycznie w każde zdanie, którego wydźwięk chce się zintensyfikować.
W ten sposób określa się najwyższy stopień ogromnego zadowolenia i radości. Możesz tak powiedzieć, jeśli dostaniesz zaproszenie na pyszne, angielskie śniadanie lub umówisz się na randkę. Kiedy wygrasz na loterii możesz wtedy być “chuffed to bits”, czyli zadowolonym do cna.
Po takim zdaniu na pewno trzeba przygotować grubszy sweter lub narzucić płaszcz. Właśnie w ten nieformalny sposób można określić temperaturę czy warunki atmosferyczne – jest nieco chłodno! W ramach ciekawostki – Amerykanin, ze wschodniego wybrzeża, określa mróz na zewnątrz w ten sposób – “It’s brick out there”.
W ten nieformalny sposób można powiedzieć komuś, żeby się przesunął i zrobił miejsce dla ciebie – na przykład, kiedy zajmuje za dużo miejsca na ławce, a Ty również chcesz usiąść.
Cheeky ma dwa znaczenia. Jeśli ktoś jest bezczelny, można do niego powiedzieć don’t be so cheeky, co znaczy nie bądź taki zuchwały. Jednak jeśli jesteś w towarzystwie Brytyjczyków słowo cheeky można użyć też do opisania czegoś, co jesz, pijesz lub robisz, w szczególności, gdy dzieje się to szybko, spontanicznie i bez konkretnego planu. Często też ta czynność wykonywana jest w momencie, którym powinno się robić coś zupełnie innego. Cheeky może być papieros w godzinach pracy, a cheeky beer może być wtedy, kiedy następnego dnia masz egzamin.
Jeśli usłyszysz to zdanie gdzieś w zakurzonym pubie nad kuflem Guinnessa – uciekaj, bo szykuje się niezła awantura. Choć bunch of fives jest już dość archaicznym określeniem walnięcia pięścią w twarz (mocno!), to wciąż można się z takim określeniem czasem spotkać. Na pewno nigdy w radosnym kontekście.
Lub “blooming heck” to eufemistyczny okrzyk, którego używa się w zasadzie w każdej sytuacji: przerażenia, zaskoczenia, czy radości. Eufemizmem jest tutaj heck, który pierwotnie był piekłem (hell).
Żeby poznać prawdziwy język – nie ten z książek i podręczników – warto jechać do kraju, w którym się go używa. Doskonałym rozwiązaniem mogą być kursy językowe za granicą za granicą. Dzięki temu otrzymasz połączenie nauki z typowego podręcznika z kontaktem z żywym językiem i ludźmi go używającymi. To najszybszy sposób na naukę angielskiego.